Jak nie zwariować gdy wychodzisz z zaburzeń odżywiania

Te cholerne emocje, ból, chaos, brak kontroli, brak wsparcia… Tak rozpoczynała się moja „Lista rzeczy, których już nie chcę w moim życiu”….

Czytaj artykuł lub oglądaj film:

Tą listą zaczęłam mój dziennik, który nazwałam „Zdrowotnikiem”. Lista ciągnęła się, niemal bez końca, przez kolejne strony, aż ponazywałam absolutnie wszystko, czego już miałam dość w moim życiu.

„Zdrowotnik” towarzyszył mi w naprawdę trudnych momentach. Jest pewnego rodzaju dokumentacją gigantycznej i ogromnie trudnej pracy nad sobą, którą wykonałam. 

Podglądnij mój pamiętnik i zobacz jak uczyłam się wyrażania emocji:

Ale co jest w tym całym pisaniu takiego, że tyle ludzi je poleca jako narzędzie? I to począwszy od psychologów i terapeutów, po innych ludzi, którzy dzielą się swoimi doświadczeniami? Dlaczego właśnie pisanie? 

No właśnie, to przyjrzyjmy się jak pisanie dziennika pomaga… zwyczajnie nie zwariować:

  1. Dlaczego właśnie pisanie i w czym może pomóc akurat Tobie? 
  2. Jak to robić żeby przyniosło najlepsze rezultaty?
  3. Jedna rzecz, w której pamiętnik jest lepszy do drugiego człowieka.

Jak pisanie może pomóc w wychodzeniu z zaburzeń odżywiania

Dlaczego właśnie pisanie? 

Myśli są jak natrętne muchy. Bzyczą w głowie, odganiasz je, a one wracają. Krążą chaotycznie, a ich irytujące bzyczenie potrafi doprowadzić po jakimś czasie do szału. 

Myślisz drobiazgowo o kolejnym posiłku, przeliczasz kalorie i obliczasz dzisiejszy deficyt. Zastanawiasz się, czy duży jogurt zmieści się jeszcze w dzisiejszym bilansie, czy tylko pół. Pączek na pewno już nie, a od jakiegoś czasu chodzi Ci on po głowie… I czy ludzie w pracy patrząc na Ciebie myślą, że powinnaś schudnąć…?

Pisanie uspokaja ten chaos. Pozwala obejrzeć daną myśl o wiele dokładniej niż kiedy tylko ją „myślisz”. Te krótkie sekundy, gdy zapisujesz myśl, pozwalają Ci (Twojemu umysłowi) upewnić się, że mówisz to, co chcesz powiedzieć, w taki sposób, jak chcesz. 

Te niezauważalne chwile zastanowienia gdy piszesz, to czas by znaleźć słowa, które dokładnie nazwą to, o co ci chodzi. Masz czas by znaleźć skojarzenia i być może połączyć pewne fakty. 

To nie znaczy, że treść nie będzie chaotyczna. Jasne że będzie. Ale napisany chaos i tak będzie o niebo mniej chaotyczny niż ten tylko „myślany” 🙂

Poza tym, jest jeszcze inna, bardzo ważna kwestia. Otóż w głowie możesz się nakręcać i rozkminiać rzeczy właściwie bez końca. Myślisz i myślisz, a w rezultacie kilka godzin później jesteś mniej więcej w tym samym miejscu, co na początku „rozkminki”.

Natomiast pisać nie da się bez końca. Nawet, jeśli masz mnóstwo do powiedzenia, w momencie gdy to zapisujesz, napięcie jakby uchodzi. 

Kiedy „kotłujesz” myśli w głowie, napięcie nie ma ujścia. Przypomina to trochę garnek z gotująca się wodą, nakryty szczelnie pokrywką. Całość wrze, ciśnienie się podnosi, zaraz wykipi… Natomiast zapisanie tego, co się „kotłuje” w głowie, jest jak uchylenie pokrywki w garnku – para ma szansę wyjść i ciśnienie trochę opada. 

Oczywiście, na drugi dzień napięcie może pojawić się znowu. Nie jest to jednorazowa magiczna sztuczka. Raczej regularny sposób na ulżenie sobie, by nie zwariować od tych „much” w głowie.

zaburzenia odżywiania

O co Ci w sumie chodzi? 

Zapisanie myśli to jedno. Przeczytanie tego co napisałeś – to druga rzecz. Na drugi dzień lub miesiąc później – czytanie jest jakiegoś rodzaju wglądem w samą siebie, w swoją duszę. I w cały proces wychodzenia z zaburzeń odżywiania.

Pamiętam, że gdy wracałam do moich zapisków po jakimś czasie, np. po miesiącu, dość często zdarzało mi się dziwić: „Ooo, naprawdę? A więc to tak…” 

Bo dopiero, gdy czytasz samą siebie po jakimś czasie, dociera do Ciebie sens niektórych zapisków. W ten sposób jest więc to dialog ze sobą.

PRAKTYCZNA RADA: Przeglądając swoje zapiski regularnie co jakiś czas, zakreślałam na kolorowo emocje, o których pisałam. To pozwalało mi łatwo zobaczyć i podsumować największe problemy z danego tygodnia.  

Jak to robić żeby przyniosło najlepsze rezultaty?

Po pierwsze – pisz tylko o sobie

Jedna rzecz jest najważniejsza – aby pisać o sobie. Chodzi o Ciebie i tylko i wyłącznie Ciebie. 

Nie pisz więc o tym, co ktoś znowu powiedział. Ale o sobie, tylko o sobie. 

Czyli jeśli faktycznie ktoś coś zrobił, pisz o tym jak się w związku z tym czujesz. Co Ci to przypomina, czy czułaś się już podobnie w swoim życiu, co miałabyś ochotę zrobić. 

W Twoim pamiętniku, tylko Ty jesteś ważna. Niech wydarzenia o których piszesz, będą tylko punktem wyjścia do refleksji nad tym, jak Ty się z tym czujesz.

Czemu wciąż pisać o tych emocjach?

Pamiętnik jest tylko dla Ciebie, więc nie owijaj w bawełnę. Przeklinaj, używaj wykrzykników, obelg i wyzwisk, jeśli masz ochotę. 

Możesz być dziecinna i małostkowa. To nie ma znaczenia, bo umawiasz się ze sobą samą na zero cenzury. Czujesz to co czujesz i naprawdę ostatnią rzeczą jest bycie zbyt grzeczną. Masz prawo do wszystkiego.

Pamiętnik to jedyne miejsce, gdzie nic nie musisz i możesz wszystko.

Walić prosto z mostu nie oznacza jednak braku refleksji. 

Nie chodzi tylko o stek wyzwisk i ulżenie sobie. Spróbuj zobaczyć w tym wszystkim to, co się z Tobą dzieje. Jak bardzo jesteś zła, jak zraniona. Ta wiedza na swój temat jest bezcenna! 

Być może odkryjesz, że sposób, w jaki traktujesz sama siebie, jest podobny do tego jak robił to któryś z rodziców. Albo że zaburzenia odżywiania mają coś wspólnego z lękiem przed odczuwaniem trudnych emocji.

Pisz więc o swoich uczuciach. Opisuj je, porównuj, przesadzaj, traktuj jak niezależne istoty, zapisuj sny i lęki…

Pisz i ucz się samej siebie!

A tu przeczytaj o innych sposobach wyrażania emocji:

Papier jest nie do pobicia

Uważam, że pisanie na papierze jest lepsze od pisania elektronicznie. Pisząc ręcznie, wkładasz energię w swoją rękę, w kształt i wielkość liter, nacisk długopisu. 

Pisanie na komputerze jest energetycznie „martwe”. 

No i pisząc ręcznie możesz zrobić tak: 

zaburzenia odżywiania

Jedna rzecz, w której pamiętnik jest lepszy do drugiego człowieka

Dochodzi północ, a Ty nie możesz spać. Znów ten kołowrotek myśli. Najchętniej zadzwoniłabyś do kogoś, żeby się wygadać. Ale czy nie jest za późno? Poza tym i tak już dziś nawijałaś koleżance przez godzinę o tym wszystkim… Ile można?

Jest jedna rzecz w której pamiętnik przewyższa kontakt z drugim człowiekiem. 

Ta rzecz to dostępność.

Jest to ważne szczególnie w okresie gdy przechodzisz przez „emocjonalne tornado”, czyli wtedy gdy uczucia kotłują się w Tobie. Ich natężenie i skrajności sprawiają że można zwariować… To, co dzieje się w tobie dominuje Twoje myśli i możesz mieć potrzebę wałkowania tego samego milion razy. Na wszystkie sposoby. I od początku.

Bądźmy więc szczerzy: czy jakiś człowiek na ziemi byłby na tyle cierpliwy, by wysłuchiwać codziennie litanii narzekań, morza łez  i góry wyzwisk? No nawet najlepszy przyjaciel ma prawo mieć dość po jakimś czasie! A pamiętnik możesz „maltretować” i kilka razy dziennie, jeśli masz taką potrzebę 🙂 

Papier jest cierpliwy!

Od czego możesz teraz zacząć – czyli pamiętnik w zaburzeniach odżywiania

Jest jeszcze jedna lista na początku mojego „zdrowotnika”:

„Lista rzeczy pozytywnych w moim życiu”. 

Mimo, że tkwiłam w samym środku czarnej dziury, udało mi się zapisać 3 strony pozytywnych rzeczy w moim życiu w tamtym momencie. 

Niektóre rzeczy są tak małe, że potrzeba mentalnego mikroskopu żeby je zauważyć! Ale co tam, wszystko się liczy! Poniżej zaledwie kilka drobiazgów: 

  • dotykanie mojej skóry po przebudzeniu, gdy jest taka miękka, gładka i ciepła od snu,
  • zrobienie sobie makijażu,
  • napicie się gdy jestem spragniona,
  • wysikanie się, gdy tak bardzo się chce…
  • śmiech,
  • pierwszy łyk kawy,
  • patrzenie jak pada śnieg,
  • gdy jest mi cieplutko i leżę pod kocem,
  • przewrócić się na drugi bok zaraz po obudzeniu i zapaść w drzemkę,
  • ciemnozielony świerk za oknem, błękitne niebo i słońce, które miękko rozświetla poszczególne igły świerku,
  • … 

Jakimś cudem, nawet w tamtym trudnym momencie, stworzyłam całą listę drobiazgów, które mnie cieszyły. I okazało się, że w moim życiu – nawet takim z problemami – są małe promienie słońca.

Życzę Ci, abyś dostrzegła je również w swoim życiu!

Pisz 🙂

Podglądnij mój pamiętnik i zobacz jak uczyłam się wyrażania emocji:

Jeśli ten wpis Ci się podobał, udostępnij go – niech innym też się przyda!

CZEŚĆ, JESTEM MONIKA I UCZĘ JAK MOŻNA JEŚĆ WSZYSTKO I NIE TYĆ!
Jem co chcę Monika Górecka

Przez 10 lat byłam na ciągłych dietach, wiecznie się odchudzałam i wciąż myślałam o żarciu i kaloriach.
Dziś od blisko 15 lat jem wszystko, nie tyję i trzymam linię. Jestem psychodietetykiem, pracuję online i pomagam innym poukładać ich relacje z jedzeniem.

KURSO-KSIĄŻKA:
“MUSZĘ SIĘ ZA SIEBIE WZIĄĆ!
Zmień nawyki bez siły woli!

POLECAM I WSPÓLPRACUJĘ:

Klinika leczenia zaburzeń odżywiania „Otulenie”
w Warszawie 👏👏👏

TO CI SIĘ MOŻE PRZYDAĆ:

INNE FAJNE ARTYKUŁY: