Co zrobić z poczuciem krzywdy, jeśli nie możesz lub nie masz ochoty wybaczać

Jest ranek. Myjesz się, ubierasz, jesz śniadanie. Zakładasz ogromny plecak wypełniony kamieniami. Waży prawie tyle co Ty. Wychodzisz z domu. Przez cały dzień nawet na minutę go nie zdejmujesz.

Nosisz ten plecak w pracy, na zakupach, gdy idziesz do kina. ZAWSZE. Uciska Cię, gniecie, a Twoje ramiona bolą. Zgina się kark. Ałaa! 

Ten plecak to Twoje poczucie krzywdy.

Nieprzebaczonej krzywdy.

Po miesiącach, czy latach, być może przyzwyczajasz się trochę do ciężaru i niewygody. Do bólu można się przyzwyczaić do pewnego stopnia… prawda? Ale czy można tak żyć?

Oglądaj film albo czytaj artykuł – pod filmem:

Podglądnij mój pamiętnik i zobacz jak uczyłam się wyrażania emocji:

Pogadajmy więc o krzywdzie i przebaczaniu:

  1. Czy można żyć z poczuciem krzywdy?
  2. Dwa słowa o wybaczaniu
  3. Co możesz zrobić z tym ciężarem już dziś.

Czy można żyć z poczuciem krzywdy?

Okazuje się że tak. Wiele osób „jakoś” funkcjonuje. W końcu taki los. Takie życie, co zrobić. 

I w pewnym sensie jest to prawda, bo przecież nikt nie obiecywał że będzie łatwo. 

Ale to banał, prawda?

Tak naprawdę nikt nie marzy o życiu, które będzie trudne i bolesne. Nikt nie chce być zraniony, skrzywdzony ani niesprawiedliwie potraktowany. I nikt nie pragnie być za gruby, za biedny, „nie taki”, zagubiony, samotny, przerażony czy nieakceptowany.

Być może oczekiwałaś czegoś innego od życia: miłości, sprawiedliwości, że Ci się pewne rzeczy nie przydarzą i że życie będzie jakieś takie… łatwiejsze..? A tu dupa.

Do bólu wywołanego samym poczuciem krzywdy dochodzi więc często bezsilność. 

Bo często nie możesz nic zrobić, bo niby co?

Mścić się, rzucić klątwę, wyjechać w Himalaje, medytować i odciąć się od świata materialnego?

Żyjesz więc dalej. A poczucie krzywdy wrasta w Ciebie coraz mocniej.

I tu uwaga – bo tu czyha prawdziwe niebezpieczeństwo. Otóż przy niewybaczonym poczuciu zaczynamy widzieć świat przez pryzmat krzywdy. Staje się ono wewnętrznym punktem odniesienia. 

To trochę tak, jakbyśmy na większość rzeczy patrzyli przez okulary, które zniekształcają rzeczywistość. Człowiek skrzywdzony jest szczególnie wrażliwy. Ma w sobie ogromny strach przed ponowną krzywdą i bezsilnością. Ten strach wpływa na dalsze wybory i to jak w ogóle postrzegamy rzeczywistość.

Nie tak łatwo jest potem zaufać. Nie tak łatwo się otworzyć. I nie tak łatwo uwierzyć, że może być bezpiecznie i że może nas spotkać coś naprawdę dobrego.

Dlatego mimo, że wybaczanie może być ostatnią rzeczą, na którą masz ochotę – warto się do tego przymierzyć W SWOIM WŁASNYM INTERESIE.

poczucie krzywdy

Poczucie krzywdy: że niby po prostu wybaczyć?

Ale jak to zrobić? Stanąć przed sprawcą, odwołać się do całego miłosierdzia – Boże dopomóż – i znaleźć w sobie siłę by przebaczyć…?

Akurat!

To by było bardzo wspaniałomyślne. Ale w praktyce jest często mało realne, bo po prostu nie działa. A do tego – możesz nie mieć żadnego konkretnego „sprawcy”, tylko cały, ogólny splot pewnych okoliczności.

Dlatego nie patrz na wybaczanie na zewnątrz, lecz w siebie.

Bo wybaczanie to uwolnienie krzywdy w sobie. 

To tak, jakbyś otworzyła ten ciężki plecak, który dźwigasz przez całe życie i po kolei wyciągała jego zawartość. To jakbyś oglądała każdy „kamień” ze wszystkich stron. A potem decydowała, żeby go odłożyć na bok. Wyciągasz, oglądasz, odkładasz. Świadomie, powoli, z uwagą. Jest przy tym dużo łez, dużo bólu. 

I nade wszystko – dużo odwagi.

A im krzywda większa, tym proces dłuższy i bardziej bolesny. 

A tu przeczytaj o innych sposobach wyrażania emocji:

Wybaczenie nie ma to natomiast nic wspólnego z krzywdzicielem

Często nie ma możliwości, aby stanąć z nim/nią twarzą w twarz. Nie ma też takiej potrzeby, bo proces uwolnienia krzywdy dokonuje się w Twoim wnętrzu, a nie na zewnątrz. I nie jest to nic, co robisz dla innych. 

Uwolnij się dla siebie. Nieprzeżyta krzywda krzywdzi przede wszystkim Ciebie, nie krzywdziciela. I tylko dla siebie możesz zdecydować się, aby pozbyć się tego bagażu. 

I w pewnym sensie jest to niesprawiedliwe. Bo nie dość że zostałaś skrzywdzona, to jeszcze to Ty musisz odwalać tą gigantyczną robotę, żeby sobie z tym poradzić. A ten, kto Cię skrzywdził chodzi sobie cały szczęśliwy po tym świecie. Nawet nie żałuje!

Czasem krzywdzicielowi dzieje się coś złego, traci pracę, choruje albo rzuca go partnerka i wtedy mamy poczucie, że karma jednak wraca. A czasem nie. Świetnie mu się wiedzie. 

Gdzie tu sprawiedliwość? 

Nawet jeśli jest się wierzącą osobą, trudno sobie z tym poradzić. Czasem można znaleźć oparcie w Bogu i naszym systemie wartości. Że Bóg dokona sprawiedliwości, kiedy przyjdzie na to czas. Albo że każdy podlega prawu karmy. Czasem to pomaga. 

A czasem, po latach, widzimy w tym doświadczeniu pewien sens. Że to doświadczenie tak zmieniło nasze życie, że coś dobrego miało szansę się wydarzyć. 

Może zmienisz w jakimś wymiarze swoje życie. Na lepsze, choć nie od razu. Może staniesz się lepszą osobą. Bardziej świadomą siebie. Żyjącą pełniej. Zrezygnujesz z niektórych gierek i zgniłych kompromisów. 

Szkoda, że do niektórych wniosków trzeba dojść w tak bolesny sposób… 

poczucie krzywdy

Dlaczego tak trudno rozstać się z poczuciem krzywdy?

Po jakimś czasie niewybaczona krzywda jakby przyrasta… wrasta w duszę. Staje się częścią nas. Co gorsza, w poczucie krzywdy wrastają kolejne doświadczenia. Nakładają się i wszystko się nieźle miesza. Nie wiadomo gdzie i co się kończy, gdzie zaczyna. I nie tak łatwo zrzucić ten plecak, bo przyrasta do Twoich ramion!

Moja Krzywda

Jest moja

Kim będę bez niej?

Jak bez niej świat rozumieć?

Jest jednym z organów!

Tak wyjątkowa

Tak ważna

Jak się z nią rozstać? 

Czy muszę…?

Od czego możesz zacząć już dziś?

Pożegnanie poczucia krzywdy to proces. Nie załatwia się go od ręki. To trwa. 

Żeby w ogóle zacząć, dobrze jest się poczuciu krzywdy przyjrzeć – z czym my tu w ogóle mamy do czynienia? 

I oswoić trochę strach, który towarzyszy ponownemu zbliżaniu się do źródła bólu. 

Będą mijać dni, tygodnie. Rób więc to w swoim tempie. 

Gdy będziesz choć trochę gotowa, zacznij od takiego ćwiczenia:

Opowiedz samej sobie o swojej krzywdzie. Opisz ją. Nie pozostawiaj tego w głowie, „wyjmij” to z siebie na papier. 

  • Jak jest Twoja krzywda? 
  • Do czego byś ją porównała? Do plecaka który dźwigasz, czy do jakiegoś potwora, który w Tobie pasożytuje? 
  • Kiedy najbardziej Ci ciąży? 
  • Jak się wtedy czujesz? 
  • Co się wtedy z Tobą dzieje? 

Napisz o tym. Niech Twoja opowieść ma formę baśni albo niech będzie inżynierskim raportem. Puść wodze fantazji: porównuj ją do stworzeń, zjawisk, sił natury, cokolwiek jest Ci bliskie. Opisz swoją krzywdę, jakby była zewnętrznym bytem, który z jakiegoś powodu „przylepił” się do Ciebie. 

To ćwiczenie ma na celu zwiększenie świadomości oraz oswajanie tego bardzo bolesnego tematu. Zobaczenie z czym masz do czynienia i nazwanie rzeczy po imieniu.

Bo z poczuciem krzywdy da się żyć, ale… co to za życie. Boli, uwiera, zniekształca postrzeganie świata. Zamiast radości, jest podejrzliwość. Zamiast ufności – oczekiwanie aż wydarzy się coś złego. 

Można tak żyć. Ale krzywda niszczy przede wszystkim Ciebie. Dlatego warto się jej pozbyć. 

Powoli. Dla siebie. 

Odwagi!

Podglądnij mój pamiętnik i zobacz jak uczyłam się wyrażania emocji:

Jeśli ten wpis Ci się podobał, udostępnij go innym – niech im też się przyda!

CZEŚĆ, JESTEM MONIKA I UCZĘ JAK MOŻNA JEŚĆ WSZYSTKO I NIE TYĆ!
Jem co chcę Monika Górecka

Przez 10 lat byłam na ciągłych dietach, wiecznie się odchudzałam i wciąż myślałam o żarciu i kaloriach.
Dziś od blisko 15 lat jem wszystko, nie tyję i trzymam linię. Jestem psychodietetykiem, pracuję online i pomagam innym poukładać ich relacje z jedzeniem.

KURSO-KSIĄŻKA:
“MUSZĘ SIĘ ZA SIEBIE WZIĄĆ!
Zmień nawyki bez siły woli!

POLECAM I WSPÓLPRACUJĘ:

Klinika leczenia zaburzeń odżywiania „Otulenie”
w Warszawie 👏👏👏

TO CI SIĘ MOŻE PRZYDAĆ:

INNE FAJNE ARTYKUŁY: