Jak osiągnąć cel, o którym marzysz (i się nie poddać)

Pewnego dnia był sobie gość, któremu się w życiu nie udało. Miał żonę, ale małżeństwo nie wyszło. Miał dziewczynę, ale go zostawiła. Miał zostać pisarzem, ale od kilku miesięcy nie mógł przebrnąć przez pierwszą stroną. Wyglądał jak kloszard i żył w norze. 

Pewnego dnia wszystko się zmieniło. Otrzymał tajemniczą pigułkę. Receptę na wszystko. Nagle stał się gościem o 4-cyfrowym ilorazie inteligencji. W kilka dni napisał książkę, w 3 dni nauczył się grać na pianinie, opanował języki obce, wygrywał w karty i na giełdzie. Wszystko wiedział. Jego mózg miał dostęp do wszystkich informacji które kiedykolwiek czytał lub widział. Natychmiastowy! 

Cały lęk i nieśmiałość zniknęły. Wiedział dokładnie co ma robić; jak i kiedy. A do tego łatwo i bez wysiłku. 

Łykasz pigułę i świat jest Twój.

Oglądnij filmik albo przeczytaj artykuł – jak wolisz 🙂

motywacja do odchudzania

Pojutrze Twoja motywacja może być na zupełnie innym poziomie!

DARMOWY KURS MOTYWACJI

Ta historia to początek filmu „Limitless”. Kto z nas by tak czasem nie chciał? Mieć magiczne moce. Bez wysiłku. Natychmiast. 

Ja czasem właśnie tak bym chciała. A jednocześnie strasznie mnie to wkurza. 

Złudzenie, że można łatwo, szybko i bez wysiłku osiągnąć cel 

Że są jakieś drogi na skróty. Ciężka praca jest passe. Żmudne pokonywanie własnych słabości jest niemodne. Po prostu magiczne moce i osiągasz cel. 

Tymczasem osiąganie rzeczy wartościowych, to przechodzenie przez trudne momenty. Nie przeskoczenie jednym radosnym krokiem do sytuacji docelowej. Smak życia tkwi w pokonywaniu trudnych momentów. Kiedy już osiągasz jakiś cel, zdajesz sobie sprawę, że to co było w tym najbardziej fascynującego, to droga jaką przeszłaś. W tym jest fun! 

Nie w otrzymaniu wszystkiego „na gotowo”.

Bo to nuda!

A gdybyśmy faktycznie otrzymywali natychmiast wszystkiego, czego chcemy – to po jakimś czasie – śmiertelna nuda!

Czy nam się to podoba czy nie, my ludzie, jesteśmy stworzeni do rozwoju i przekraczania swoich granic!

Zawsze mnie interesowało jak to jest, że jedni ludzie się poddają w trudnych momentach, a inni nie. Jaka jest między nimi różnica? Dlaczego jedni traktują osiąganie celów jako ekscytująca zmianę a inni jako zagrożenie istniejącego porządku? 


Przyjrzyjmy się więc o co chodzi z osiąganiem celów

Co to się dzieje, gdy zaczynasz coś nowego w życiu

Jakakolwiek zmiana, to po prostu nauczenie siebie, swojego ciała i umysłu czegoś nowego. I na pierwszy rzut oka może się wydawać, że jeśli trenujemy jakieś umiejętności, to nasze wyniki we wtorek powinny być lepsze niż w poniedziałek. W środę lepsze niż we wtorek, a w czwartek – niż w środę. Logiczne. 

Ale nie ma tak łatwo. 

Nasz mózg tak nie funkcjonuje. Dobrze jest znać zasadę jego działania, bo kiedy Twoje wyniki spadną, będziesz wiedziała, że to nie Ty stanowisz problem. To po prostu Twój mózg Cię sabotuje! To nie Ty jesteś beznadziejna, leniwa, oporna – to po prostu naturalna kolej rzeczy!

Bo czasem aby pójść dalej, musisz się cofnąć

jak osiągnąć cel

No to po kolei. Zaczyna się coś nowego. Może zaczynasz ćwiczyć, chcesz schudnąć lub zmienić swoje nawyki żywieniowe. Cokolwiek to jest, początek jest prawdopodobnie dość ekscytujący. Wyobrażasz sobie jak będzie fajnie, gdy osiągniesz cel. Odpala się adrenalina. 

Na początku mamy dynamiczny wzrost. Dość szybko przyswajamy umiejętności i idziemy do przodu. Aż dochodzimy do pierwszego szczytu możliwości. 

I tu zaczynają się schody.

Po pierwsze, zaliczamy spadek wyników. Tak naprawdę, nie jest to żaden spadek, bo umiemy już znacznie więcej niż na samym początku. Ale wyniki są gorsze niż na szczycie umiejętności, czyli jeszcze parę dni temu. Porównujemy więc nasze dzisiejsze umiejętności do tych najlepszych i… słaaabo. Jest frustracja, złość, a motywacja leci w dół. 

Jeśli więc już musisz cokolwiek porównywać na tym etapie, weź pod uwagę dłuższy okres czasu. Na przykład dziś i moment kiedy zaczynałaś. Dziś umiesz zdecydowanie więcej! I jesteś o parę kroków dalej, niż na początku.

Nadmierne śrubowanie wymagań zabija motywację. Nie rób SOBIE tego! 

No dobra, spadek jest frustrujący, ale to jeszcze pół biedy. Prawdziwy sprawdzian dopiero przed nami.

Zaczyna się długa prosta, czyli tzw. plateu

Próbujemy i nie wychodzi. Raz po raz – i nic się nie zmienia. Waga stoi w miejscu, w ćwiczeniach wcale nie idzie Ci dużo lepiej, a co do zdrowszych nawyków – to najchętniej i tak wciągnęłabyś coś smażonego w panierce.

To moment, w którym wiele osób zarzuca postanowienia noworoczne. Ta sytuacja przypomina buksujący samochód. Przyciskasz gaz, koła się obracają, silnik wyje, a Ty… wciąż stoisz w tym samym miejscu. I jak tu się nie zniechęcić?

Ale wszystko, co wartościowe prędzej czy później będzie wiązało się z przejściem przez zniechęcenie!

Prawdziwa wytrwałość przejawia się w umiejętności przejścia przez tą długą prostą. 

Każdy, naprawdę KAŻDY odczuwa pokusę żeby dać sobie spokój. To, co odróżnia ludzi którzy osiągają swoje cele, to umiejętność pokonania tej pokusy. Pewnie mają na to jakieś SWOJE SPOSOBY. 

I to, jest właśnie to, czego potrzebujesz. Czyli zgromadzenie sobie takich SWOICH sposobów. A konkretnie takich, które: 

  1. na Ciebie działają (na Ciebie to znaczy na Ciebie, a nie na koleżankę albo kogoś innego), 
  2. pomogą Ci przetrwać plateu, czyli okres w którym nic spektakularnego się nie dzieje.

To czy się poddasz czy nie, zależy tylko od tego co dzieje się w Twojej głowie. Jest to praca z nastawieniem, motywacją, konsekwencją itd. Zanim do tego dojdziemy, zobaczmy co się dzieje po długiej prostej.

Zapisz się na darmowy kurs motywacji – a pojutrze Twoja motywacja będzie na zupełnie innym poziomie!

Bo zanim zrobisz postęp, uwaga na dołek!

Okej. Załóżmy że przeszłaś plateu, wciąż robiąc swoje. Nie poddałaś się. Co dalej? Ponowny szybki wzrost? Tak… Ale uwaga! Może (nie musi) tak się zdarzyć, że tuż przed ponownym krokiem w górę pojawi się jeszcze jeden spadek. Tak bywa, szczególnie jeśli zajmujemy się czymś dla nas ważnym, nowym, co jest dużą zmianą. To trochę tak, jakbyś musiała „udowodnić”, że na pewno tego chcesz. Jakbyś musiała przekonać kogoś lub coś, że to nie jest tylko kaprys. 

Warto o tym wiedzieć. Chęć poddania się jest wtedy większa niż kiedykolwiek. A od sukcesu dzielą Cię milimetry!

I tyle. Znów jest droga do góry, robimy postępy, zaliczamy spadek, stagnację i kolejny dołek. I znów do góry. 

Teraz, skoro już o tym wiesz, wypracuj taktykę na najtrudniejsze chwile

To Twoje cele a więc i Twoja taktyka. Czasem wystarczy że przypomnisz sobie jakieś motywujące zdanie. Innym razem będziesz musiała odłożyć na bok wszelkie myślenie i po prostu zrobić to, na co się ze sobą umówiłaś. Kolekcjonuj te rzeczy, które Ci pomagają. 

A poniżej przedstawiam Ci różne strategie. Wybierz te, które najbardziej pasują do Ciebie:

Precz z presją! 

Co się stanie, jeśli Ci nie wyjdzie? Umrzesz? Nie? No to spokojnie.

Hmmm… zdecydowanie łatwiej jest mi to napisać niż samej zastosować… Dobrze wiem, że kiedy czegoś pragniesz tak bardzo, najbardziej na świecie… to jeśli Ci się nie uda, to trochę jakbyś „umarła” (wewnętrznie). Ale prawda jest taka, że presja nie sprzyja niczemu. 

Jaki jest więc najgorszy scenariusz? Ale tak realistycznie? Co może się stać w najgorszym wypadku? Opracuj plan B. Oraz plan C, tak na wszelki wypadek. 

Posiadanie planów awaryjnych jest jak poduszka powietrzna. Sprawia że czujemy się bezpieczniej „w razie W”. Jeśli coś się stanie, zadziała system awaryjny. To znacznie obniża poziom presji. Taki Twój „anti-panic-system” 🙂

jak osiągnąć cel

Co z tego masz?

Zasadnicze pytanie! Jaka jest Twoja nagroda? Marchewka, jeśli wolisz. 

Musisz mieć jakąś nagrodę! Inaczej poddasz się w pierwszy pochmurny poniedziałek. Co więc masz z tego, że to robisz? Co takiego Cię nakręca? Czy jest to wizja Twojego celu? Czy euforia po treningu, kiedy endorfiny dają czadu? Nagrodą może być też poczucie mocy, że nie poddałaś się, mimo słabego dnia. 

Dla mnie podczas moich treningów tai chi było to wyzwanie walki z najtrudniejszym przeciwnikiem. Ze sobą. 

W tai chi jedno z ćwiczeń polega na staniu z rękoma wyciągniętymi prosto na boki, równolegle do podłogi. Początkowo nie byłam w stanie zbyt długo wytrzymać. Potem zauważyłam, że w którymś momencie dochodzę do granicy bólu i nie mogę wytrzymać. Któregoś razu zaczęłam w tym momencie rozluźniać mięśnie, jakby były zaczepione na niewidzialnych linach. Im bardziej ból narastał, tym bardziej ja rozluźniałam mięśnie. Obserwowanie własnego umysłu było fascynujące. Jak dochodzi do granicy możliwości i jak ją przekracza. A granica okazuje się iluzją. To magia. 

Kosmiczne poczucie mocy. Że dam radę!

To była moja nagroda. Powód dla którego chodziłam na ćwiczenia w niedzielę o 8 rano, zamiast pić kawę i oglądać w piżamie śniadaniówkę, jak normalny człowiek 😀

jak osiągnąć cel

Konsekwencja

Nawet jeśli Twoja metoda nie jest najlepsza, to nie ma znaczenia. Fakt, że konsekwentnie realizujesz Twój plan, prędzej czy później przyniesie efekty! Do celu możesz dojść dłuższą lub krótszą drogą, ale to co Cię tam zaprowadzi to konsekwencja.

Dla mnie ta prosta prawda to petarda! Wiedza, że do mojego celu nie prowadzi jakaś jedna, sekretna droga. Mogę popełniać błędy. Mogę iść wolniej, jeśli jest to dla mnie trudne. Ale dojdę tam gdzie chcę – bo chcę i robię swoje. 

To jak bieganie maratonu. Liczy się wytrwałość. Technika oczywiście też, ale nie aż tak jak w sprincie. Jeśli Twój cel to maraton, nie przejmuj się wolnym tempem. Liczy się wytrwałość na całym dystansie i fakt, aby osiągnąć metę. 

A żeby było Ci łatwiej z tą konsekwencją, to zerknij (przewrotnie, dla upewnienia się!) na ten artykuł o tym czy warto próbować, czy może lepiej się… poddać!

jak osiągnąć cel

Audyt. Wnioski. Zmiany.

Trochę menadżerskiej roboty. 

Regularnie monitoruj wyniki. Zdaj sobie raport! Czy jesteś zadowolona z tego co dziś zrobiłaś? 

Przeprowadzaj „audyt” – w wersji mini codziennie, a nieco szerszy – co tydzień. Nie chodzi o to by robić sobie wyrzuty, jeśli coś nie działa. Ale o to, by trzymać rękę na pulsie. 

Jeśli nie idzie tak, jak zamierzałaś, wyciągnij wnioski. Jak możesz poprawić wyniki? Co trzeba zmienić? A może poprzeczka jest postawiona zbyt wysoko? Może cel należy rozłożyć na kilka kamieni milowych i realizować mniejsze etapy?

Do audytu polecam Ci to super narzędzie – wyczerpującą listę psychologicznych kwestii, które trzeba sobie ogarnąć na diecie.

jak osiągnąć cel

Plan minimum

Jest to plan awaryjny na wypadek gdy coś pójdzie nie tak. Masz słaby dzień. Motywacja szoruje po dnie. 

W takich momentach umów się ze sobą na plan minimum. Minimalny zestaw ćwiczeń, 10 minut. 

Czemu jest to takie ważne? Bo nie masz poczucia że się poddałaś, że zawaliłaś. Za dzień lub kilka dni poczujesz się lepiej i nie będziesz musiała zaczynać „wszystkiego od początku”. Po prostu wrócisz do normalnej rutyny. 

Wrócisz – pamiętając, że właśnie przelazłaś przez jakieś bagienko i nawet wtedy się nie zatrzymałaś! Zuch dziewczyna!

O tym jak to sobie zorganizować pisałam w tym artykule <- KLIK

jak osiągnąć cel

Porównaj się do innych

Porównaj się do gorszych. Inni nie dali rady. Być może poddali się już na starcie. Albo w ogóle nie zaczęli. A Ty tak – idziesz po to, co chcesz. Super!

Porównaj się do lepszych. Inni też przez to przechodzili. Nie jesteś pierwszym człowiekiem na księżycu. Inni też mieli chwile zwątpienia. Spójrz na nich i zobacz, że to DA SIĘ zrobić! Inspiruj się tymi, którym się udało.

jak osiągnąć cel

Od czego możesz zacząć już dziś, aby osiągnąć cel o którym marzysz? 

Wszystkie wartościowe rzeczy w życiu wymagają wysiłku. 

Sztuka polega na tym, by nie poddać się w najtrudniejszych momentach. 

Jednak aby tego uniknąć, musimy wypracować sobie wachlarz efektywnych strategii. Jednemu pomoże wizja celu, innemu – historie innych ludzi którym się udało.

Pamiętaj, że KAŻDY ma czasem ochotę się poddać. 

Ci, którzy tego nie robią, mają po prostu taktykę na trudne chwile. 

Ot co!

motywacja do odchudzania

Pojutrze Twoja motywacja może być na zupełnie innym poziomie!

DARMOWY KURS MOTYWACJI

Jeśli ten wpis Ci się podobał, udostępnij go znajomym – niech im też się przyda!

CZEŚĆ, JESTEM MONIKA I UCZĘ JAK MOŻNA JEŚĆ WSZYSTKO I NIE TYĆ!
Jem co chcę Monika Górecka

Przez 10 lat byłam na ciągłych dietach, wiecznie się odchudzałam i wciąż myślałam o żarciu i kaloriach.
Dziś od blisko 15 lat jem wszystko, nie tyję i trzymam linię. Jestem psychodietetykiem, pracuję online i pomagam innym poukładać ich relacje z jedzeniem.

KURSO-KSIĄŻKA:
“MUSZĘ SIĘ ZA SIEBIE WZIĄĆ!
Zmień nawyki bez siły woli!

POLECAM I WSPÓLPRACUJĘ:

Klinika leczenia zaburzeń odżywiania „Otulenie”
w Warszawie 👏👏👏

TO CI SIĘ MOŻE PRZYDAĆ:

INNE FAJNE ARTYKUŁY: